W Kolonii, notabene w miejscu gdzie doszło do masowego molestowania seksualnego w czasie sylwestrowej nocy, odbył się marsz muzułmanów przeciwko terroryzmowi. Choć organizatorzy zapowiadali, że w marszu weźmie udział dziesięć tysięcy osób, to przyszło ich... kilkaset. Jak widać muzułmanie nie mają nic przeciwko terroryzmowi. Również największa organizacja muzułmańska w Niemczech odmówiła wzięcia udziału w manifestacji.
Inicjatorką marszu jest badaczka islamu Lamya Kaddor. W apelu do muzułmanów mieszkających w Niemczech inicjatorzy demonstracji podkreślali, iż szczególnym obowiązkiem muzułmanów jest opór przeciwko religijnym fanatykom i terrorystą.
- Nasza wiara jest (przez terrorystów) wykorzystywana, kalana, obrażana i wypaczana - napisali autorzy apelu.
Kaddor zapewnia, że większość muzułmanów odrzuca terroryzm i przemoc, tak samo jak inni ludzie.
Köln'de "Bizimle değil" sloganıyla toplanan yaklaşık 500 kişi, İslam adına işlenen terör eylemlerini kınadı. pic.twitter.com/hZyyWmzLuo
— dokuz8 (@dokuz8haber) 17 czerwca 2017
Jednak muzułmanie niespecjalnie kwapili się, żeby wziąć udział w tym marszu. Oficjalnie wzięcia udziału w przedsięwzięciu Kaddor odmówiła największa organizacja muzułmańska w Niemczech tj. Turecko-Islamska Unia Instytucji Religijnych (DITIP). Władze organizacji uważają, że taki marsz podczas ramadanu przekracza możliwości fizyczne muzułmanów, którzy poszczą w tym okresie.
Oprócz tego kierownictwo DITIP uważają, że organizatorzy marszu zawężają problem terroryzmu do muzułmanów. Takie działanie uważa za stygmatyzowanie muzułmanów, a organizatorów oskarża o szukanie tanich efektów politycznych.
Efekt? W marszu wzięło udział ok. kilkaset osób, choć organizatorzy oczekiwali 10 tysięcy. Albo to były jedynie pobożne życzenia, albo muzułmanie nie są zainteresowani potępieniem terroryzmu.